Wyczytaliśmy gdzieś na forach, że jeśli było się w Letnim Pałacu - to wchodzenie do Zakazanego Miasta jest w jakimś sensie zbyteczne. Nie posłuchaliśmy tej akurat rady - i nie żałujemy. Owszem - architektura jest podobna, teren pokryty jest wręcz niejednokrotnie bardzo podobnymi do siebie budynkami - ale i tak jest to kolejny punkt, który uznajemy za obowiązkowy. Jedyną rzeczą, która troszkę przeszkadza jest liczba zwiedzających - po prostu są ich tysiące - niezależnie od pory dnia i dnia tygodnia. Niejednokrotnie byliśmy zmuszeni do czekania kilku minut, żeby zrobić zdjęcia miejsca, które nam wyjątkowo przypadło do gustu. Zdarzyło się również, że po prostu odpuszczaliśmy - nadchodzące po sobie grupy zwiedzających po prostu 'oblepiały' niektóre miejsca falami - nie dało się w takich warunkach zrobić zdjęcia - 100 chińczyków na zdjęciu - ok - ale 500...?!
Po kilku godzinach spędzonych w Zakazanym Mieście - metro i wysiadamy przy Świątyni Nieba - kompleksie odwiedzanym przez cesarzy Chin z dynastii Ming i Qing w czasie corocznych ceremonii, w czasie których modlono się do Nieba o obfite plony rolne. Zwiedzenie całości (a właściwie głównych części) zajęło nam ok godziny dość szybkim tempem z racji tego, że w planach mieliśmy zobaczenie światyń lamajskich - jedyne czego żałujemy to pory roku w jakiej tu przyjechaliśmy - Ogród Tysiąca Róż musi robić piorunujące wrażeniu, gdy kwiaty barwią się wszystkimi swymi kolorami.
Yonghegong - kompleks świątyń lamajskich to w naszej ocenie - jedne z najładniejszych świątyń jakie widzieliśmy w Pekinie, jeśli nie podczas całej naszej podróży. Najważniejszym elementem kompleksu jest 18stometrowy posąg Buddy.