Do Agry tak naprawdę przyjeżdża się tylko z jednego powodu - Taj Mahal. Wspaniała budowla z białego marmuru upamiętniająca przedwcześnie zmarłą żonę cesarza Szahdżahana. Aby dostać się do jednego z siedmiu cudów świata należy jednak odstać swoje w kolejce (jeśli nie chcemy dopłacać komuś kto twierdzi że jest w stanie nas przecisnąć bez kolejki - jakoś nie zaryzykowaliśmy - widok podstarzałych bo podstarzałych ale ciągle AK47 (Kałasznikowów) w rękach każdego strażnika niespecjalnie nastrajał do kombinowania) - po ok 1h udało się przedostać do wnętrza kompleksu (wspomnę tylko że kontrola jest tam dokładniejsza niż indyjskim lotnisku - i tak pozbyłem się świeżutkiej paczki fajek...). Jeszcze jeden zakręt w lewo i znów święcą nam się oczy. Taj robi oszałamiające wrażenie - jeśli miał oddawać urodę żony cesarza to musiała to być hinduska Helena. I nawet fakt że marmur nie jest tak biały jak sobie wyobrażaliśmy - w pełni do nas dotarło dlaczego jest tym jednym z wybranych 7 cudów. Tu pozwolę sobie na bardziej profesjonalny cytat który opisuje tą niesamowitą budowlę:
'Kompleks budowlany Taj Mahal składa się z głównej świątyni z wielką kopułą, w kształcie cebuli, charakterystyczną dla sztuki islamu i olbrzymią bramą, symbolizującą wrota do Raju. Jest ona osadzona na plincie, w której rogach stoją cztery minarety – wieże strażnicze. Uzupełnieniem kompleksu są standardowe elementy tego typu budowli: kanały wodne oraz podzielony na cztery części ogród krajobrazowy. Konstrukcja ogrodu perskiego przed mauzoleum imituje muzułmańskie wyobrażenie raju, które cechuje duże podobieństwo do jego chrześcijańskiego odpowiednika.'
Jeśli wybieracie się do Indii - tam po prostu trzeba pojechać