Koniec końców w domu... Pierwsza nasza wspólna tak długa podróż za nami. Mieliśmy przy jej przygotowywaniu sporo wątpliwości i obaw ale jak się okazało wskazówki znajomych, wpisy innych osób na różnych stronkach internetowych, zawierały wystarczająco dużo informacji, które pomogły nam już na miejscu.
Ale jak stare globtroterskie przysłowie mówi "India happens", niespodzianki są nieuniknione. I choć czasem nieprzyjemne, to też część podróży i doświadczeń bądź co bądź wzbogacających człowieka.
Przy pomocy powyżej wspomnianych, odpowiedniego książkowego przewodnika i własnego języka można pojechać na drugi koniec świata i sobie poradzić w zupełnie nowym środowisku. Jedliśmy w ulicznych barach (i zdarzało się tam zobaczyć nie tylko mięso na talerzach ale również takie jeszcze biegające - nie uciekłam - dopisek Agnieszki), próbowaliśmy lokalnych specjałów (butelka whisky oraz pomocnicza wódki świetnie sprawdzała się jako odkażacze), spaliśmy w miarę przyzwoitych domach gościnnych (były też sporo tańsze, ale widok z toalety przez podłogę na klatkę schodową trochę zniechęcał), posmakowaliśmy podróży miejscowymi środkami transportu (udowodniono nam, że na tylnym siedzeniu autobusu naprawdę może siedzieć 14 osób oraz że godziny przyjazdów/odjazdów pociągów to rzecz bardzo umowna i elastyczna), widzieliśmy kobietę podnoszącą powieką żyletkę z podłogi i mężczyznę tańczącego na szkle - tak można by wymieniać jeszcze długo - ale chyba po prostu napiszę: było naprawdę wspaniale.
Była to podróż bogata w nowe doświadczenia, spotkanie z zupełnie odmienną kulturą i zwyczajami hindusów - coś co tylko może nam pomóc w kolejnych wyprawach - bo przecież takowe będą...
Indie są niesamowite, hindusi - pogodni i umiejący cieszyć się życiem.
inny świat...
Warto zabrać:
- latarka (zdarzające się braki w dostawie prądu mogą byc uciążliwe jeśli miejsce noclegowe nie jest zaopatrzone w awaryjne generatory)
- kłódka (nie zawsze drzwi wejściowe do pokoju są zaopatrzone w zamek czy kłódkę
właśnie - a nawet jeśli są - nie ma to jak własne sprawdzone zabezpieczenie)
- alkohol (stary sprawdzony środek odkażający - na dodatek jakże miło zobaczyć polski język w obcym kraju..)
Przykładowe koszty:
- Pokój (2 os.) 200 - 600 rupii
- obiad (2 os.) 200-400 rupii
- papierosy 25-90 rupii (miejscowe - miejscowe Malboro;) )
- śniadanie (2 os.) 100-250 rupii
- internet 20-40 rupii
- piwo (1l) 50-70 rupii
- woda mineralna (1l) 10-15 rupii
- kawa 20-90 rupii (przyuliczna knajpka - restauracja np przy drodze krajowej)
- pepsi (0,33l) 15-25 rupii
- szklanka lassi (jogurtowy lokalny przysmak) 15-40 rupii
- chusteczki higieniczne 10-20 rupii
- pocztówki 10-20 rupii
Drobne porady:
- nie dajcie się do hotelu zaprowadzić przewodnikowi - o jego gażę będziecie mogli zmniejszyć koszty pokoju
- jeśli macie więcej czasu i chcecie jechać rykszą - zaproponujcie kierowcy ze odwiedzicie 'jego' sklep - niejednokrotnie za wizytę w sklepie czy dwóch macie przejazd darmo
- na dworcach kolejowych nie słuchajcie nikogo - naganiacze mogą być wręcz napastliwi i pokazywać wam fałszywe legitymacje rzekomo potwierdzające, iż są pracownikami kolei i i oni was zaprowadzą do miejsca gdzie można kupić bilety) i - przyjcie w stronę kasy bez baczenia na wszystko dookoła
- patrz wyżej - w sumie nie słuchajcie tak naprawdę nikogo - ufać możecie tylko sobie i własnym materiałom - tam każdy jest twoim przyjacielem a właściwie przyjacielem waszego portfela - no ale z tego mają na chleb, więc należy mieć dużo zrozumienia dla miejscowych ,ale nie dajcie się robić w konia bo pójdziecie w skarpetkach
- jeśli zatrzymujecie się na dłużej w jednym miejscu - warto kupowac u jednego handlarza (po uprzednim sprawdzeniu czy nie jest najdroższy na całej ulicy) - na drugi dzień będzie was już witał z odległości 100 m i jako starym znajomym możliwe są zmienne ceny (np pierwszego dnia papierosy kosztowały 80 rupii a drugiego już 70)